Goethe-Briefe, kantata na baryton, chór mieszany i orkiestrę (1970)
{/slide}
"Listy Goethego", fragment próby do koncertu w ramach festiwalu Warszawska Jesień 1976 (fragment programu TVP "Wtorek melomana", 1976); wykonawcy: Andrzej Hiolski - baryton, Orkiestra Polskiego Radia i Telewizji w Krakowie, Chór Filharmonii Narodowej w Warszawie, Jacek Kasprzyk - dyrygent
Kantata powstała na zamówienie Filharmonii Drezdeńskiej z okazji jubileuszu 100-lecia jej istnienia. Obsada obejmuje: baryton solo, chór mieszany oraz wielką orkiestrę symfoniczną. Literacką kanwą dla utworu była miłosna korespondencja pary kochanków: Johanna Wolfganga Goethego i Charlotte von Stein. Wybierając odpowiednie fragmenty z czterech tomów korespondencji (ok. 900 listów) Baird skomponował
dramat miłości kobiety i mężczyzny od jej narodzin do nieuniknionego końca, poprzez wszystkiej jej etapy od początkowej fascynacji, żarliwości, szczęścia ocienionego niepokojem zawsze przecież grożącej utraty, aż do zazdrości i nieufności, rozczarowania, zobojętnienia, goryczy porażki i rozstania.
"Listy Goethego", Tadeusz Baird w rozmowie z Grzegorzem Michalskim (fragment programu TVP "Wtorek melomana", 1976)
Również i ten utwór ma podłoże autobiograficzne. Pisząc go Tadeusz Baird zmagał się z głębokim przygnębieniem o podłożu osobistym. Chociaż utwór posiada trzy wersje językowe: polską, angielską i niemiecką, to jednak najbliższa intencjom Bairda jest wersja z niemieckim tekstem. Tylko ona oddaje właściwe emocje, a tym samym czysty obraz dzieła.
Cztery etapy uczuciowego dramatu (zakochanie; zazdrość; oddalenie i tęsknota; pożegnanie) stały się podstawą dla czterech zasadniczych fragmentów utworu poprzedzonych krótkim, dramatycznym i emfatycznym wstępem orkiestrowym, a zwieńczonych równie zwięzłą kodą. Najważniejsze człony tekstu słownego zostały powierzone narratorowi (baryton), a chórowi przypadła rola zbiorowego komentatora. Jednorodność materiału dźwiękowego – w tym stosowanie recytatywno-balladowego i archaizującego motywu – zagwarantowała formalno-dramaturgiczną jednolitość utworu.
Instrumentalny wstęp (t. 1–10) rozpoczyna się brutalnym uderzeniem orkiestry tutti, zapowiadając początek wielkiego „dramatu w czterech aktach”.
Część pierwsza (t. 11–52) składa się z dwóch partii – solowej i chóralnej – wspomaganych towarzyszeniem orkiestrowym. Solowa prezentacja jest dramatycznym wyznaniem miłosnym:
Ślę skroś śnieg i mróz kwiat, jak poprzez lody i burze życia moją miłość. Jestem szczęśliwy i spokojny i czuję, że kocham Panią […].
Uczucia te mają swe odbicie w równie dramatycznej – początkowo spokojnej i kantylenowej, a momentami bardziej dynamicznej – warstwie muzycznej.
Chór 1 przekazuje uczucia Charlotty:
Czy to, co czuję, jest niegodne, czy pokutować mam za grzech tak luby […].
Emocjonalne rozterki kobiety oddaje bardzo gwałtowna i zróżnicowana dynamicznie i kolorystycznie muzyka.
Część druga (t. 53–87) jest również zbudowana z dwóch prezentacji. Solista śpiewa:
Tęsknię za Tobą skrycie, nawet przed samym sobą to taję. [...] Nie ma życia z dala od ukochanej.
Początkowe niespokojne i dramatyczne emocje podkreślone są techniką Sprechgesang z towarzyszeniem instrumentarium perkusyjnego, a końcowej kantylenie barytonu towarzyszy ironizujący klarnet. Chór 2 w archaizującej fakturze polifonizującej wycisza narrację:
Obecność, gdy się kogoś potrzebuje, rozstrzyga o wszystkim, wszystko łagodzi, wszystko wzmacnia. Cóż mi to pomaga, że jest Pani gdzieś na świecie, że Pani myśli o mnie.
W części trzeciej (t. 87–115) baryton solo wyznaje:
Gdy noc zapada, coraz gorzej ze mną, a teraz oto grają capstrzyk, którego przywykłem słuchać u Twego boku, i me pragnienie, by Cię ujrzeć, staje się bolesne. Jestem Twój, bez reszty Twój.
To uczucie tęsknoty komentuje chór:
Najwyższym dobrem, którego człowiek może zaznać, to sympatia i miłość, co przetrwała tak wiele czasu.
Partia solowa jest bardzo ascetyczna w swej instrumentacyjnej szacie. Komentarz chóru podkreśla subtelna warstwa brzmieniowa.
Część czwarta (t. 115–147) jest wyłącznie prezentacją solisty:
[…] Tak więc muszę się zdecydować, by się pisemnie z Panią pożegnać. Nie znalazłem większego szczęścia nad zaufanie do Ciebie. […] Żegnaj.
Pod względem muzycznym jest to fragment niespokojny, wspomagany przez dynamiczne uderzenia perkusji oraz wewnętrznie rozedrgane płaszczyzny brzmieniowe. Całość kończy instrumentalna koda (t. 147–157) z dialogiem instrumentów dętych stopniowo wygaszanym aż do niente.
Sposobem na uzyskanie właściwej dramaturgii w całej kompozycji są płaszczyzny brzmieniowe określane przez Bairda mianem fragmentów „dysonansowych” i „konsonansowych”:
[…] po brutalnie i jaskrawo zainstrumentowanej bardzo prostej strukturze harmonicznej, najbardziej nawet skomplikowany klaster podany w delikatnej, zawoalowanej postaci orkiestracyjnej działać będzie uspokajająco i rozpraszająco. Tym samym celom mogą też oczywiście służyć zderzenia dynamiczne. Listę można by wydłużyć i staram się stosować co tylko potrafię, by uchronić się przed tak często niestety spotykaną w nowszej muzyce pozbawioną kontrastów – a więc i napięć – monotonną (choć „chwalebnie" jednolitą i „konsekwentną") „magmę"dźwiękową. […] i już tylko dla wyrywkowej ilustracji tych […] rozważań pozwolę sobie zwrócić uwagę na akord kończący Listy Goethego (ostatnie cztery takty): ta pozornie dość skomplikowana struktura harmoniczna brzmi w gruncie rzeczy w sposób zbliżony i zamierzony do akordu e-moll, ma bodajże nawet emocjonalne zabarwienie, wiązane niegdyś z tą właśnie „elegijną" tonacją i jest to naturalnie w równym stopniu wynikiem budowy akordu, co jego orkiestracji (a zarazem miało dawać – i chyba daje – słuchaczowi wrażenie bardzo cichego i delikatnego uderzenia w bardzo wielki żałobny dzwon).
Listy Goethego są kompozycją reprezentatywną dla Bairdowskiego zainteresowania brzmieniem. Są również przejawem dramatycznych (w sensie dramatu scenicznego) zainteresowań kompozytora oraz jego archaizujących inklinacji. O przełomowym znaczeniu tego utworu Baird powiedział:
Wydaje mi się, że Listy Goethego […] są wraz z moją III Symfonią czymś w rodzaju podsumowania dwunastu (1958-1970) lat mojego życia i pracy, rezultatem zebrania przemyśleń i doświadczeń, zamknięciem pewnego rozdziału. Pisząc oba te utwory uświadomiłem sobie wyraźnie, że zawarte w nich treści i formy przestają mi już wystarczać, że nadszedł czas próby posunięcia się choćby o krok dalej.
Natomiast Jerzy Artysz tak mówi o współpracy z kompozytorem przy pierwszym polskim wykonaniu dzieła:
[...] dowiedziałem się od niego, że on [Baird] [...] przewertował prawie wszystkie listy Goethego do Charlotty von Stein. Goethe pisał niesamowicie dużo tych listów, a Stein mieszkała o 200 metrów od jego domu [...]. Jego [Bairda] znajomość języka niemieckiego była doskonała, więc on mógł sobie na to pozwolić [...]. Jak wszedłem w szersze ramy rozumienia tej genezy listów, od razu dałem jej inny asumpt, jak to rozumieć [...]. Trzeba uczciwie to przekazać, co miałem w nutach. [...] W każdym razie przy tej pracy to była ciepła atmosfera.
Listy Goethego, fragment koncertu w ramach festiwalu Warszawska Jesień 1976 (fragment programu TVP "Wtorek melomana", 1976); wykonawcy: Andrzej Hiolski - baryton, Orkiestra Polskiego Radia i Telewizji w Krakowie, Chór Filharmonii Narodowej w Warszawie, Jacek Kasprzyk - dyrygent