Powojenna praca twórcza Tadeusza Bairda przebiegała równolegle w dwóch nurtach. Pierwszy stanowiły kompozycje autonomiczne, a drugi – muzyka filmowa i teatralna.
Współpraca z filmem pochłaniała Bairda w latach 1951–1973. W tym czasie napisał muzykę do 4 filmów dokumentalnych oraz 34 filmów fabularnych. Współpracował z doskonałymi reżyserami, byli to: Jarosław Brzozowski, Sylwester Chęciński, Wojciech Jerzy Has, Bogdan Hussakowski, Tadeusz Jaworski, Kazimierz Kutz, Witold Lesiewicz, Lech Lorentowicz, Andrzej Munk, Jerzy Passendorfer, Ewa i Czesław Petelscy, Bohdan Poręba, Stanisław Różewicz, Jan Rybkowski, Sylwester Szyszko, Aleksander Ścibor-Rylski, Andrzej Trzos-Rastawiecki, Andrzej Wajda, Jerzy Zarzycki.
Filmy dokumentalne dotyczą sztuki (Prekolumbijska sztuka meksykańska, Szorstka twórczość, Warszawa w obrazach Canaletta), a jeden opisuje powstanie miasta i kombinatu Nowa Huta (Kierunek – Nowa Huta!). Tematyka większości filmów fabularnych porusza problematykę wojenną (19), w tym aż pięć dotyka wprost rzeczywistości obozowej (Pasażerka, Naganiacz, Wózek, Bigos, Kiedy miłość była zbrodnią).
Nieznane są powody, dla których kompozytor zgodził się na współpracę z filmem. Na pewno sprawą istotną była możliwość dodatkowego zarobku. Jednak wydaje się, że szczególnie zmierzenie się z tematyką wojenną oraz psychologiczną było dla Bairda zadaniem ważnym. Doświadczył on przecież okrucieństwa czasów II wojny światowej będąc więźniem obozu koncentracyjnego w Gladbeck, pacjentem niemieckiego szpitala, członkiem obozu dla „dipisów” w Emmerich. W muzyce filmowej ujawnił on swoją pamięć o czasach wojny, wobec której nigdy nie pozostał obojętny. Pobyt w obozie koncentracyjnym wspominał następująco:
Tam, mając niewiele ponad 16 lat, poznałem dno życia, zebrałem doświadczenia, po których człowiek nigdy już nie może stać się znów takim, jakim był lub jakim mógłby być. Bez tych kilkunastu tygodni tam, w Gladbeck, byłbym zapewne kimś innym, inny byłby mój sposób widzenia i rozumienia świata, miałbym chyba inne miary wartości rzeczy i spraw, inna bez wątpienia byłaby moja sztuka.
Wśród tytułów pozostałych znajdziemy filmy psychologiczne (np. Spóźnieni przechodnie), obyczajowe (np. Drewniany różaniec), filmy grozy (Przeraźliwe łoże, Zbrodnia lorda Artura Savile’a), komedię (Ich dzień powszedni), film muzyczny (Jutro), a nawet serial historyczny (Gniewko, syn rybaka). A także ścieżki dźwiękowe do takich obrazów jak: Ogniomistrz Kaleń, Kamienne niebo, Ludzie z pociągu (http://www.youtube.com/watch?v=QBdSlCqxXbI) czy Lotna (http://www.youtube.com/watch?v=_LFltL9Zr5Q).
Fragmenty oryginalnych ścieżek dźwiękowych z wybranych filmów zostały opublikowane na dwóch płytach: Tadeusz Baird. Film music, Volume 1, Olympia 1994 – OCD 604, ADD 76'42''; Volume 2 Olympia 1995 – OCD 607, ADD 72'51''. Nagrania te potwierdzają talent dramatyczny Bairda, jego umiejętność w tworzeniu muzyki doskonale współgrającej z filmowym obrazem.
Do rozpoczęcia przez Bairda pracy w teatrze przyczyniło się słuchowisko radiowe Colas Breugnon z jego muzyką. Po jego usłyszeniu Aleksander Bardini zaproponował kompozytorowi napisanie muzyki do teatralnego spektaklu Balladyna. Tym samym rozpoczęła się przygoda Bairda z teatrem – jego wielką pasją, której oddawał się w latach 1954–1978. Tadeusz Baird napisał muzykę do 63 wielkich dzieł teatralnych autorstwa między innymi Williama Szekspira, Stanisława Wyspiańskiego, Juliusza Słowackiego, Maksima Gorkiego, Bertolta Brechta, Friedricha Dürrenmatta. Przy sztukach tych współpracował z doskonałymi reżyserami: Aleksandrem Bardinim, Janem Bratkowskim, S. Domańską, Haliną Dzieduszycką, Józefam Grudą, Gustawem Holoubkiem, Ireneuszem Kanickim, Jerzym Krasowskim, J. Kulczykiem, Janem Kulczyńskim, Heleną Mikołajską, Markiem Okopińskim, A. Sadowskim, Janem Świderskim, Lidią Zamkow, Henrykiem Szletyńskim, Augustem Kowalczykiem, Januszem Warmińskim, Andrzejem Wajdą, Jackiem Woszczerowiczem, Władysławem Krzemińskim, Krystyną Skuszanką, Ludwikiem René. Przede wszystkim działał w teatrach warszawskich: Dramatycznym, Polskim, Klasycznym, „Ateneum”, Teatrze na Woli, Teatrze Nowej Warszawy, Teatrze Telewizji Polskiej. Współpracował również z teatrami: im. S. Jaracza w Łodzi, „Rozmaitości” oraz Polskim we Wrocławiu, im. W. Horzycy w Toruniu, „Wybrzeże” w Gdańsku.
O swej fascynacji teatrem opowiadał Baird w następujący sposób:
Dla mnie jakąś, nigdy w pełni nie zrealizowaną tęsknotą, był teatr. W czasach kiedy juz byłem studentem kompozycji Konserwatorium Warszawskiego i już byłem studentem muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego, i byłem wtedy biedny jak przysłowiona mysz kościelna, zawsze znajdowałem czas i trochę pieniędzy przynajmniej na jedno, mianowicie na to, by od czasu do czasu pójść do teatru. Już wtedy chyba połknąłem przysłowiowego teatralnego bakcyla. Minęło parę lat i w 1951 roku przestąpiłem progi teatru po raz pierwszy w życiu nie w charakterze widza, a w charakterze – skromnego wprawdzie – ale współautora spektaklu teatralnego. Wtedy mianowicie nasz znany i ceniony rezyser i aktor, mój późniejszy serdeczny przyjaciel, pan Aleksander Bardini, zaproponował mi [...] współpracę dla teatru. Wystawiał wtedy z absolwentami szkoły teatralnej Balladynę Słowackiego i mnie zaproponował napisanie [...] muzyki. I muzyka do Balladyny stała się pierwszą w długim, naprawdę długim szeregu moich muzyk teatralnych [...]. Z biegiem czasu okazywało się, że interesuje to mnie coraz bardziej, że przestaje być to tylko sposobem zdobywania pieniędzy, a stało się dla mnie jakimś jednym z celów działalności artystycznej. Łapałem się coraz częściej na myśli, że warto by właściwie poznać działanie teatru w sposób możliwie jak najpełniejszy, po to, by kiedyś posłużyć się nabytą wiedzą, nabytymi umiejętnościami teatralnymi, już nie dla jakichś celów służebnych, ale dla własnych celów artystycznych. Od tego momentu starałem się studiować teatr, jego możliwości, jego sposób oddziaływania, jego tajemnice – świadomie, z jakimś zamierzeniem [...] na przyszłość.
W konsekwencji, w latach 60. XX w., czasie największej teatralnej aktywności twórczej Bairda, powstało Jutro – jedyny dramat muzyczny, w którym kompozytor przedstawił najpełniejszy wyraz swojego stosunku do teatru:
[...] jest to utwór jedyny, w którym udało mi się zamanifestować moją miłość – świadomie używam tego wielkiego słowa – do teatru. Od dawna, od kilkunastu co najmniej lat marzyło mi się jakieś rzeczywiste, prawdziwe, aktywne uczestniczenie w teatrze, w życiu teatralnym. Pomijam jakieś marginesowe, często nieatrakcyjne prace, które dla mnie miały tę zaletę, że były okazją do przebywania w teatrze i poznawania teatru […].