Koncert na fortepian i orkiestrę (1949)
Tadeusz Baird określił ten utwór jako „najgorszą z plam na swoim honorze”. Napisany w krótkim czasie (niespełna 3 miesiące) na zamówienie Filharmonii w Łódzi został tam prawykonany w 1949 roku, a solistą w koncercie był Kazimierz Serocki. W pracy nad utworem towarzyszyła Bairdowi młodzieńcza buta (w wyniku powodzenia Sinfonietty), presja czasu oraz konieczność podreperowania kiepskiej sytuacji finansowej. Realizacja tego zamówienia była dla kompozytora lekcją pokory, bo nie dość, że dzieło było nieudane, to i zysk finansowy pozostał jedynie w sferze marzeń. Jednocześnie jednak ta osobista porażka Bairda przyczyniła się do nawiązania głębokiej przyjaźni z wybitnym dyrygentem Grzegorzem Fitelbergiem, który bez ogródek wyraził swe zdanie o koncercie:
Panie Tadeuszu, dyrygowałem w życiu setki utworów, ale taki śmietnik jak Pańska partycja widziałem po raz pierwszy.
Forma koncertu opiera się na trzyczęściowym cyklu sonatowym:
I. Poco Allegro, II. Adagio non troppo ma molto tranquillo, III. Allegro
Utwór jest reprezentatywny dla neoklasycyzmu w polskiej muzyce z lat 1949–1952: obok klasycznego zarysu formy charakteryzuje go motoryczność, prostota i klarowność przebiegu; homofoniczna faktura; stosowanie środków kontrapunktycznych; swobodna harmonika z elementami stylizacji ludowej oraz radosny i lekki charakter.
Tadeusz Kaczyński określił ten koncert mianem utworu tkwiącego głęboko w „muzeum neoklasycyzmu". Mimo, że jest on „zręcznie i z nerwem napisany” to
powierzchowność narracji, schematyzm niektórych zwrotów oraz irytujące wskutek swej sztuczności aluzje do folkloru trzymają go […] w tym muzeum mocno i chyba nie puszczą.